NEPAL 2001 Od Nepalu i najwyższych gór świata zaczniemy wędrówkę w czasie i przestrzeni
przasnyskiego listonosza. Najbardziej będę pamiętać z Nepalu wejście na wzgórze
Sarangot koło Pokhary, gdy wcześnie rano pokonywaliśmy przez 1,5 godziny schody,
aby oczekiwać na "zapalenie się szczytów". Około piątej rano pasmo gór zaczęło
się wyłaniać z ciemności i jakby rosnąć. Szczyty gór różowiały od niewidocznego
jeszcze słońca. Były to szczyty ponad 7000m i ten najświętszy dla mieszkańców
tych ziem i gór -Rybi Ogon - Machhapuchhre. Na zboczach wzgórza widokowego w swoich
domkach i obejściach wstawali ludzie do zwykłych codziennych prac. Był to kolejny
dzień ludzi mieszkających w sąsiedztwie najwyższych gór świata. INDIE 2001 (INDIA) Indie także będę wspominać szczególnie ciepło ze względu na pewien dzień spędzony
w Benares-Waranasi, kiedy w ciemnościach nocy, przed wschodem słońca, wypłynęliśmy
łódką na Ganges, aby czekać na jego pojawienie się. O piatej rano pracze prali
ubrania, a wielu Hindusów kąpało się w ciepłych wodach świętej Gangi. Z mroku
wyłaniały się tajemnicze świątynie, dotykające prawie rzeki, a czas jakby cofnął
się o 3 tysiące lat i zatrzymał się. W oddali paliły się stosy kremacyjne, aby
ludzkie szczątki mogły popłynąć w świętej wodzie, a dusza zaznać gościny świętej
rzeki i nie błądzić po manowcach. MEKSYK 2000 Meksyk to nie tylko budowle Majów i Azteków, ale żyjący ludzie, tekila, dźwięki
mariaczi i taniec.To także pustynne tereny, gdzie ogromne kaktusy, ponad 3-metrowe,
przypominają gęstością i wysokością miasta wieżowców. To także piękne, piaszczyste
plaże, gdzie czuć oddech oceanu, a fala doskonale masuje ludzkie ciało i swoim
odgłosem i dotykiem zmywa problemy człowieka XX wieku. HONDURAS 2000 To tu w Kopan, niedaleko Gwatemali, pierwszy raz weszliśmy do miasta Majów.
Tu też poczuliśmy zapach 1000-letnich budowli i obrzędów takich, jak gra w pelotę.
To tu zobaczyłem kamień, na którym ścinano głowę dowódcy drużyny zwycięskiej.Śmierć
taka była najwyższym zaszczytem i przepustką do krainy Bogów. W czasie zwiedzania
padał deszcz, pachniała trawa i nawet nie cięły moskity. GWATEMALA 2000W miejscowości koło jeziora Atitlan (głębokość ponad 300 m) w kościele słyszeliśmy
jak miejscowa Indianka, klęcząc przed obrazem Chrystusa, głośno płakała, wręcz
krzyczała o swoich nieszczęściach i kłopotach. Było to tak przejmujące w swojej
szczerości, że łzy cisnęły się do oczu. BELIZE 2000 Z powodu powodzi i niedawnego tajfunu Belize przejechaliśmy tylko miejscowym
autobusem z Gwatemali do Meksyku w ciągu jednego dnia. Był to zwykły autobus.
Ludzie wsiadali i wysiadali. Było to doskonałe miejsce do obserwacji dwóch wymieszanych
ras: potomków Majów i afrykańskich, czarnych niewolników. Chłopak o meksykańskich
rysach twarzy podrywał dziewczynkę o afrykańskiej urodzie. Śmiała się z tego,
pokazując swoje, piękne, białe zęby. KOSTARYKA 2000
NIKARAGUA 2000W pięknej miejscowości Granada wstałem bardzo wcześnie i poszedłem na spacer, aby słuchać jak śpiewają miejscowe ptaki. Niektóre trochę naśladowałem, gwiżdżąc, co wzmagało ich trel. Kiedy wracałem w kościółku, który widać na fotografii, miejscowy ksiądz o 6 rano - przy wrotach świątyni otwartych na całą szerokość - zaczął odprawiać mszę. Było ok.25 stopni C. |